poniedziałek, 15 grudnia 2014

Czy Święta Nino obchodziła Boże Narodzenie?

Gruzja jest jednym z pierwszych krajów na świecie, który przyjął chrześcijaństwo w 337 r., zaraz po Armenii. Wieść o Chrystusie przyniosła na Kaukaz Święta Nino, zwana oświecicielką i apostołką Gruzji. Przekazy mówią, że miała sen, w którym Maryja przekazała, że Chrystus rozsyłając Apostołów wskazał, że jednym z pierwszych krajów ewangelizowanych ma być właśnie Gruzja. Święta Nino pochodziła z Kapadocji i udała się do dzikiego kraju, gdzie wcześniej już przybył Św. Jerzy. Znana była jako uzdrowicielka dzieci. Gruzini opowiadają, że uzdrowiła żonę ówczesnego króla Gruzji Miriama III. Ten, w podzięce pozwolił jej na postawienie JVARI (Krzyża),a potem cerkwi w pierwszej stolicy Gruzji – Mcchecie. Z jej życiem związanych jest wiele legend. Czytaj więcej tutaj.

Czy Święta Nino obchodziła Boże Narodzenie? Wydaje się to mało prawdopodobne. Rocznicę narodzin Jezusa postanowiono obchodzić dopiero kilka wieków od jego przyjścia na świat. Dzień narodzin raczej nie był w grudniu, bo pasterze nie przebywaliby z trzodami nocą pod gołym niebem w tym okresie w Betlejem. Maria Ziółkowska w książce „Szczodry wieczór, szczodry dzień” pisze, że „przez pierwsze trzysta lat istnienia chrześcijaństwa nie obchodzono Bożego Narodzenia i nawet nie interesowano się datą urodzin Jezusa”. O dacie narodzin nie ma wzmianki w Ewangeliach. Pierwsi chrześcijanie „uważali świętowanie czyichkolwiek urodzin za obyczaj pogański” (The World Book Encyclopedia).

Dlaczego więc obchodzimy święta 25 grudnia? Kościół wybrał ten termin prawdopodobnie, aby zastąpić rzymskie pogańskie święto narodzin niezwyciężonego słońca, wybór daty mógł być też związany z pogańskim świętem Saturnaliów, obchodzonym ku czci rzymskiego boga rolnictwa od 17 do 24 grudnia. Warto wspomnieć o pogańskim pochodzeniu Bożego Narodzenia, zwłaszcza dzisiaj, kiedy to święto nabiera konsumpcyjnego charakteru i nie ma czasu na refleksje, a jedynie „przedświąteczne zakupy”. Prezenty możemy dawać sobie w rodzinie każdego dnia…

Pierwszą zachowaną wzmianką o publicznym celebrowaniu Bożego Narodzenia jest notatka w Chronografie z 354 r. w zbiorach Biblioteki Watykańskiej. Początkowo święto obchodzono 6 stycznia, a dopiero w IV wieku przeniesiono je na dzień 25 grudnia. W Gruzji, która jest krajem prawosławnym, pamiątka narodzin Chrystusa będzie obchodzona 7 stycznia. O obyczajach świątecznych w Gruzji można przeczytać tutaj.


poniedziałek, 13 października 2014

Konno przez Mestię

To, co w Gruzji zachwyca, to na pewno przyroda - piękne, wysokie góry, niedostępne tereny, można poczuć się na szlaku prawdziwym odkrywcą... We wrześniu "objazdówkę" rozpoczęliśmy od stolicy Swaneti - Mestii. Zaskoczyło mnie, że wypożyczają konia bez przewodnika - co mi się do tej pory w Gruzji nie zdarzyło... Koń, a i owszem spokojny, łagodny, przyjazny jak pies, ale czasem uparty jak osioł - udało nam się z nim przemierzyć część szlaku górskiego(wypożyczenie "konika" na cały dzień - 50 lari, czyli ok. 100 zł). Niestety gubiliśmy się często (w Swaneti szlaki są oznaczone bardzo słabo, zupełnie inaczej niż w Parku Borjomi, gdzie niedawno Polacy zakończyli oznaczanie tras, zarówno konnych, jak i pieszych). Koń był również czasem zdezorientowany:) Poczułam się jednak, jak prawdziwy odkrywca wytaczający nowy szlak górski w kierunku Tsvirimi...
Mestia - za rządów byłego prezydenta Saakaszwilego została wyremontowana od podstaw, teraz nowe budynki w kamiennym stylu, nawiązujące do charakterystycznych dla tego miejsca baszt strażniczych i obronnych, czekają na najemców i nowych właścicieli. Zimą przygotowano trasy narciarskie. "Wyciąg narciarski zbudowała znana na całym świecie francuska firma" - zachęcają na oficjalnej stronie promującej Gruzję w Polsce.
W którym kierunku po zmianie władzy pójdzie rozwój tego regionu? W centrum Mesti wiele było ogłoszeń zaczynających się od "wynajmę".
Czy turyści zachwycą się "wyremontowanym " centrum Mestii? Liczą na to lokalni mali przedsiębiorcy, jak chociażby nasza gospodyni "Róża Mestii":) która założyła hostel kilka lat temu licząc na to, że jej rodzinna kraina zachwyci także turystów z Polski, a ona podratuje budżet domowy. W hostelu znalazłam dużo pamiątek z Polski od jej przyjaciół i turystów, którzy przyjeżdżają tutaj od lat.

Dla mnie Mestia jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Gruzji i naprawdę warto ją zobaczyć, także po zachodzie słońca.


Zdjęcia: Pawel Popowicz

piątek, 10 października 2014

"Babiniec" wspiera Gruzję

We wrześniu w Wyszkowie po raz kolejny uczestniczyłam w imprezie "Babiniec" ze stolikiem z gruzińskimi pamiątkami i opowieściami o Fundacji "Serce dla Gruzji"... Cieszy mnie, że udało się zorganizować taką małą podróż sentymentalną do Gruzji z charytatywnym celem - dochód za "kubek gruzińskiej herbatki" i degustację sera Surguni oraz churchweli trafił na potrzeby Fundacji "Serce dla Gruzji". Dziękuję za wsparcie. Dzieciaki i młodzież chętnie przymierzały strój gruziński, czochę i fotografowały się z gruzińskimi instrumentami, czy akcesoriami.

Więcej o imprezie "Babiniec" w Wyszkowie można przeczytać tutaj.

czwartek, 10 lipca 2014

Zobacz moimi oczami

W Gruzji zrobiliśmy integracyjny eksperymentalny spektakl tańca. W czerwcu na scenie teatralnej TSU zatańczyło 45 uczestników projektu „Rozkwitam w tańcu – rozwój poczucia własnej wartości i integracja osób z niepełnosprawnościami w Tbilisi”. To było marzenie, a stało się rzeczywistością...

Dla mnie to było niesamowite doświadczenie. Zaczęło się od szalonego pomysłu o integracyjnym tańcu, o tym, aby zobaczyć razem osobę sprawną i niepełnosprawną – we wspólnej pasji. Dzięki programowi "RITA-Przemiany w Regionie" i pomocy doświadczonych przyjaciół, projekt ujrzał światło dzienne. W Polsce idea tańca integracyjnego jest bardzo popularna. W Wyszkowie dziesięć lat temu Jola założyła Klub „Integracja”. Jej córki: Martyna i Blanka ze swoimi niepełnosprawnymi partnerami: Emilem i Robertem zdobywali puchary świata w tej dyscyplinie. Teraz ich doświadczenie w tańcu integracyjnym oraz w tańcu jazzowym w teatrze udało się przenieść do Gruzji, pokazać gruzińskim pedagogom, a Ci tańczyli razem ze swoimi podopiecznymi...

Co było dla mnie ważne w tym projekcie – to moment, kiedy w czerwcu podczas prób na scenie jeden z młodych chłopaków z Caritas Gruzja dołączył do Any, tańczącej na wózku, która w jednej z choreografii nie miała sprawnego partnera. Cudownie było brać udział w samych próbach, uczestniczyć w procesie twórczym, który dział się już na kilka dni przed samym integracyjnym przedstawieniem tańca. Spełniło się moje młodzieńcze marzenie o teatrze Nie brakowało nerwów, stresu, czy wszystko się uda, czy publiczność będzie zadowolona...Kurtyna poszła w górę i aktorzy odegrali kolejne sceny; opowiedzieli historię miłości – niepełnosprawnego mężczyzny i młodej dziennikarki, pokazali własne światy...rzeczywistość oczami osoby niepełnosprawnej i sprawnej.

Byłam bardzo zmęczona po tym wydarzeniu, to były intensywne, ciężkie dni pracy wielu osób zaangażowanych w przedsięwzięcie, ale uśmiech na twarzach dzieciaków, kiedy robiły sobie zdjęcia na kolanach Vano, gruzińskiego sportowca tańczącego na wózku, pozwolił mi zrozumieć, że dzięki temu nastąpiła prawdziwa integracja sprawnych i niepełnosprawnych, której w tym projekcie oczekiwaliśmy. Radość z możliwości pokazania na scenie tego, co się nauczyli niepełnosprawni z Centrum Kamilianów i polscy wolontariusze była widoczna. Entuzjazm uczestników niweluje ambicje i stres:) Dziękuję za to.

W Gruzji dzieci i młodzież nie ma na co dzień styczności z osobami na wókach, a tym bardziej niepełnosprawnymi intelektualnie – to była dla nich nowość. Wiele barier architektonicznych, a także mentalność społeczeństwa gruzińskiego powoduje, że nipełnosprawnych nie ma w przestrzeni miejskiej. Mam nadzieję, że ten projekt nie tylko uwrażliwi dzieci i młodzież na osoby niepełnosprawne fizycznie i umysłowo, ale także pozwoli rozwinąć w Gruzji taniec na wózkach, że będzie taką iskierką do założenia organizacji czy nawet Federacji Tańca na Wózkach. Efekty tej pracy oddaję, tak aby,każdy z uczestników wziął coś dla siebie...Widzę, że więcej można zrobić wspólnymi siłami i jestem wdzięczna tym, którzy uczestniczyli i wspierali...

Więcej o spektaklu na stronie Fundacji "Serce dla Gruzji".

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozkwitam w tańcu...

Temo ma dużo energii. Jest typem sportowca, chociaż jeździ na wózku. Myślę, że nie jedna dziewczyna z projektu tańca „Rozkwitam w tańcu...” mogłaby się w nim zauroczyć. Jest przystojny, tryska humorem i chętnie ćwiczy, nie tylko taniec, ale i łucznictwo...W maju Temo rozpoczął z Kethi, nauczycielką tańca towarzyskiego próby do spektaklu „Zobacz moimi oczami”.
Wystąpią cztery grupy tańca z projektu „Rozkwitam w tańcu – rozwój poczucia własnej wartości i integracja osób z niepełnosprawnościami w Tbilisi”. Projekt realizowany jest od stycznia 2014 r. w Tbilisi. Dzięki wsparciu z Programu RITA Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w projekcie tańczy ponad czterdzieści osób – dzieci, młodzież z Domu „Caritas Gruzja” a także niepełnosprawnych z Domu oo. Kamilianów. Bardzo się cieszę z efektów tego projektu. Jego celem jest integracja sprawnych i niepełnosprawnych, a także zmiana postrzegania osób niepełnosprawnych w Gruzji. Niestety w tym kraju nadal niepełnosprawni często są wykluczeni poza margines życia społecznego, nie tylko dlatego, że nie ma podjazdów dla wózków ani możliwości poruszania się po gruzińskich chodnikach, czy dostosowanego transportu publicznego, ale także dlatego, że często nie ma odpowiedniej oferty zajęć dla osób niepełnosprawnych. Taniec daje możliwość zbliżenia sprawnych dzieci i młodzieży z „Caritas Gruzja”, które często pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych oraz niepełnosprawnych.
Zarówno, jedni, jak i drudzy, jak każdy z nas, potrzebują bliskości, przyjaźni, wsparcia, miłości i myślę, że dzięki temu projektowi, dzięki wspólnym próbom tańca w teatrze uczestnicy mogą to sobie nawzajem dać i wiele się od siebie nauczyć. Widziałam – INTEGRACJĘ i przełamanie barier na wspólnej próbie teatralnej, kiedy niektóre z dzieciaków widziały po raz pierwszy osobę na wózku (w większości w Gruzji osoby takie pozostają w domach) i runął stereotyp, że czymkolwiek osoba nie w pełni sprawna fizycznie różni się od sprawnej.
Nauczycielki tańca z projektu – Kethi, Klara i Inga – to ambitne dziewczyny, dają z siebie wszystko podczas zajęć, które odbywają się po dwa razy w tygodniu w każdym z uczestniczących w projekcie ośrodków. Kethi marzy o założeniu Federacji Tańca na Wózkach w Gruzji i wierzę, że dzięki temu projektowi uda jej się do tego celu przybliżyć. Klara prowadzi w „Caritas Gruzja” zajęcia w teatrze lalkowym. Jest z wykształcenia reżyserką i scenarzystką, a ten projekt daje jej możiwość pracy z niepełnosprawnymi, integracji, która bardzo ją interesowała. Inga wymyśla własne układy tańca i uczy się muzykoterapii od bardziej już doświadczonej nauczycielki. Dziękuję za wsparcie wszystkim znajomym i przyjaciołom w Polsce i w Gruzji, którzy pomagają zrealizować ten projekt i przełamać sterotypy w postrzeganiu osób niepełnosprawnych, a także budować poczucie własnej wartości przez taniec. Dziękuję Joli i Martynie – polskim instruktorkom z Wyszkowskiego Teatru Tańca, które przeprowadziły w lutym warsztaty dla gruzińskich nauczycieli z różnych ośrodków.
To było piękne doświadczenie... Do zobaczenia w teatrze... 29 czerwca o 19.00, Sala Koncertowa Tbiliskiego Uniwersytetu.


Foto: Filip Warwick, Roza Gruzji, Aga i przyjaciele

niedziela, 18 maja 2014

Wdzięczność pomaga wzrastać

Dzisiaj potwierdzam, że więcej dostaje ten, kto daje, niż ten kto otrzymuje. Dziękuję jeszcze raz darczyńcom z Wyszkowa z imprezy "Babiniec", którzy ofiarowali ubrania dla dzieci i zabawki. Pierwsze kilka rzeczy trafiło już do Tbilisi do małej Elizabeth, którą opiekuje się jej mama Tamriko. Elizabeth ma jeszcze brata Dato i dla niego też znajdziemy sposób, aby przetransportować rzeczy. W Fundacji "Serce dla Gruzji" był pomysł wypraw turystyczno-charytatywnych. Wielu Polaków wybiera się w tym roku na wakacje do Gruzji... Można zabrać walizkę więcej z rzeczami dla gruzińskich dzieci z "Caritas Gruzja" bądź najmniejszych dzieciaczków od sióstr Salezjanek, które prowadzą w Tbilisi mini żłobek dla najbiedniejszych dzieci. Jeśli zaś wybieracie się na plażę do Batumi - to przy okazji możecie ze sobą zabrać część odzieży dla Wspólnoty Jana XXIII. W Gruzji od siedmiu lat pracuje Włoszka Aleksandra, która prowadzi dom dla samotnej matki, a pod Batumi odwiedza slamsy, do których zawozi ubrania dla najmłodszych, pieluchy, mleko. Wy też możecie POMÓC, zabierając ze sobą dodatkowy bagaż...

Pierwszy transport rzeczy zorganizował Wojtek z firmy Grąbczewscy, który ze swoimi pracownikami przywiózł kilka walizek rzeczy dla dzieci z "Caritas Gruzja". Dobrze mieć otwarte serce...

Pozdrawiam z Gruzji

Tamriko z Elizabeth czasowo mieszka w "Caritas Gruzja", gdzie przygotowano dla niej małe mieszkanie, pomaga w Centrum Odzieży Używanej jako wolontariuszka, a koszty mieszkania pokryła anonimowo za rok z góry sponsorka z Polski. Gdy Elizabeth skończy roczek państwo gruzińskie przestanie wypłacać zapomogę na dziecko, która wynosi 100 lari miesięcznie (ok. 200 zł).



Aleksandra Puggioni ze Wspólnoty Jana XXIII prowadzi w Batumi dom dla samotnej matki, a w domu z jej mężem mieszka czwórka dzieci z ulicy. W slamsach pod Batumi, gdzie żyje ok. tysiąca osób członkowie Wspólnoty uczą angielskiego i przywożą produkty pierwszej potrzeby dla około 20 rodzin, matek i dzieci.

"W tym obozie dla uchodźców pierwsi ludzie, którzy tu zamieszkali byli z wiosek dotkniętych trzęsieniami ziemi, ale z biegiem czasu wiele bezdomnych rodzin zajmowało to terytorium (stara rosyjska baza wojskowa)" - powiedziała mi Aleksandra. "Rodziny często nie mają pieniędzy, aby zapłacić czynsz i obóz stał się jedynym rozwiązaniem" - dodaje. Niektóre rodziny są w stanie pozostać autonomiczne, wiele otrzymuje pomoc z opieki społecznej, to są bardzo małe pieniądze - 54 lari miesiecznie (ok. 110 zł) otrzymuje mama z jednym dzieckiem, 120 lari(ok. 240 zł) otrzymuje w ramach zapomogi matka dwójki dzieci.


Pierwszą z firm, która zrealizowała pomysł charytatywno-turystycznej wyprawy i w ramach swojego pobytu w Tbilisi odwiedziła Dom dla rodzin dysfunkcyjnych "Caritas Gruzja" była Firma Grąbczewscy. Dziękujemy za przywiezioną w ramach pomocy odzież:


Ci, którzy chcą zabrać jedną walizkę więcej i odwiedzić przy okazji jedno z miejsc, gdzie na co dzień w różnych ośrodkach pomagają Gruzinom, proszę o kontakt na adres: rozagruzji@onet.eu


piątek, 9 maja 2014

Z Gruzją przez Polskę

Gruzja, jej położenie, historia, kultura - niezmiennie budzi zainteresowanie...Ostatnio promujemy idee Fundacji "Serce dla Gruzji" w Wyszkowie.


Wyszkowianie okazali się nie tylko ciekawi świata i pamiątek z Gruzji, ale chętnie włączyli się w akcję zbiórki odzieży i zabawek dla dzieci gruzińskich na imprezie "Babiniec Wyszków"... Wspólnie z córką mówiliśmy też o idei Programu "Przyjaźń na odległość" - zapraszam do odwiedzenia strony http://www.sercedlagruzji.pl/wydarzenia/projekty/98-duchowa-adopcja-article

Więcej zdjęć tutaj.





sobota, 19 kwietnia 2014

Kościół odnawia się w nas...

Dzisiaj Wielka Sobota. W tym roku - zarówno katolicy, jak i prawosławni obchodzą pamiątkę Zmartwychwstania w tym samym okresie. To piękne, bo dzięki temu wszyscy chrześcijanie mogą rozważać życie i śmierć Chrystusa w tych samych dniach, odnosić je do swojego życia, upadków i powstań z krzyżem. W Tbilisi Wielkanoc przygotowują w kościele Piotra i Pawła katolicy ze wspólnot neokatechumenalnych - takich, które odwołują się do początków Kościoła. To forma odnowy w samym kościele, powrót do życia chrześcijańskiego w jego początkach, kiedy nie było jeszcze podziału na katolików, prawosławnych, protestantów, a kościół był jeden. W święta życzę JEDNOŚCI nie tylko w kościele, ale i rodzinach - małych wspólnotach. Pogody ducha na co dzień, nie tylko od święta...

O wspólnotach w Tbilisi tekst poniżej.

Refleksje okołoświąteczne w Gruzji w 2013 r.


Katolickie Święta Wielkiej Nocy w Gruzji będą miały polskie akcenty, gdyż od lat w kraju pracuje wielu duchownych z Polski. Samą Paschę w kościele Piotra i Pawła w Tbilisi przygotowują co roku wspólnoty neokatechumenalne.

W Wielką Sobotę, podobnie jak w Polsce, będą święcone pokarmy. Inaczej jednak niż w naszym kraju, główny akcent w kościele Piotra i Pawła w Tbilisi zostanie położony w Wielkanoc na nocne czuwanie, a nie na samą rezurekcję poranną.
„Sama Pascha jest przygotowywana przez wspólnoty neokatechumenalne i trwa całą noc z wszystkimi dziewięcioma czytaniami” – poinformował ks. proboszcz kościoła Piotra i Pawła Adam Ochał. „Na Paschę przychodzą rodzice z małymi dziećmi, które również czuwają, mają swoją część liturgii śpiewu. Pascha jest formą przekazywanie wiary” – zaznaczył ks. Ochał. Dodał, że w Tbilisi działa sześć wspólnot neokatechumenalnych, których celem jest odnowa życia parafialnego, pierwsza powstała na początku lat 90-tych. Neokatechumenat jest rodzajem wtajemniczenia chrześcijańskiego na wzór katechumenatu w początkach Kościoła, co odbywa się m.in. przez słuchanie Słowa Bożego, wspólną eucharystię i konwencję, czyli całodniowe spotkania modlitewne.

Kościół pw. Piotra i Pawła w Tbilisi wybudowany został w latach 1870-1877 w połowie ze składek składanych przez Polaków, którzy trafili do Gruzji po powstaniu styczniowym. Proboszczem parafii i budowniczym kościoła w tym czasie był Polak ksiądz Maksymilian Orłowski. Była to jedyna świątynia katolicka otwarta w czasie komunizmu. Obecny proboszcz parafii ks. Adam Ochał zbiera środki na remont tego neoklasycznego kościoła. W Gruzji pracuje ponad dwadzieścia misjonarzy z Polski, sióstr i księży, a pierwsi polscy duchowni trafili do Tbilisi po powstaniu styczniowym wśród zesłańców syberyjskich.

Katolicy w Gruzji stanowią mniejszość, jest ich około 1 proc. Gruzini w większości są wyznania prawosławnego. Ich kościół jest autokefaliczny, a na jego czele stoi Patriarcha Eliasz II.

środa, 12 marca 2014

Weekend na koniu...

Polecam wyprawę konną po regionie Samche Dżawachetia, w Borjomi, Bakuriani i Atskuri. Znajdziecie tutaj górskie konie, spokojne, których instruktorzy są przeszkoloni przez przewodników konnych z Polski (http://www.horsetoursge.kaukaz.net/) Dosiąść konia mogą nawet Ci, którzy tego wcześniej nie robili...

Wracam tu, kiedy mogę, żeby odwiedzić Kote, mojego instruktora konnego. Kote wypracował własny styl nauki jazdy konnej dla turystów, którzy przyjeżdżają zimą na narty do Bakuriani i latem, aby odpocząć od upałów w Tbilisi. W Bakuriani jest kilka stoków narciarskich (jeden zjazd 3 lari – 6 zł, wypożyczenie nart – 10-15 lari, (ok. 20-30 zł), cały dzień skypass – 30 lari (60 zł). To stoki dla mniej zaawansowanych, dla dzieciaków i początkujących, wybór hoteli – bardzo różnorodny! Tak jak wspominałam, Kote sam szkoli turystów, przekazując im wypracowany przez siebie tzw. „kaukaski styl jazdy”. To intensywne szkolenie, bo zazwyczaj turyści zostają krótko, a chcą pojeździć długo i nauczyć się dużo... „Najpierw sadzam początkującą osobę na koniu, aby się oswoiła i pokonała strach. Kiedy pierwszy raz siedzisz na koniu, masz wrażenie, że spadniesz” – mówi mi w swoim małym domku dla turystów (30 lari – 60 zł za nocleg).

Ostatnio Kote kupił konia od Tatarów z Azerbejdżanu, którzy latem przyjeżdżają do Gruzji na wypas owiec w góry. Nazwał go „Kavkaz”. To ogier, na którym jazda to sama przyjemność, zwłaszcza w galopie. Po dwóch intensywnych godzinach szkolenia w sobotę i kolejnych dwóch w niedzielę, dosłownie padam z nóg. Czuję każdy mięsień, zwłaszcza w okolicach kręgosłupa (kiedyś spadłam z konika polskiego – i miałam sportową kontuzję mięśnia, a to się czasem odzywa).
Żebyście się nie zrażali, dodam, że Kote jest instruktorem dla początkujących – po oswojeniu z koniem, pozwala już na jazdę w stępie, a dla odważnych – galop jest dopuszczalny – tyle, że w kaukaskim stylu – lejce w jednym ręku po prawej lub lewej stronie. Chodzi o to, aby siedząc w siodle stać się jedno z koniem, takim Centaurem. Druga ręka powinna być swobodna, ewentualnie można trzymać się uchwytu siodła . Kaukaskie siodła są bardzo wygodne, miękkie i zakończone uchwytem.
Kote marzy, że zbuduje dużą stajnię i hostel i będzie przyjmował też polskich turystów. „Wystarczy mi 10 koni, wtedy 8 będzie jeździć w teren, a dwa odpoczywać” – planuje. W tej chwili na wyprawy konne, w których może wziąć udział do ośmiu osób wypożycza konie od innych członków pierwszego w Gruzji stowarzyszenia koniarzy. Kiedy galopujemy wokół jego rodzinnej miejscowości Bakuriani mówi mi” to jest najlepszy sposób na depresję. Kiedy tylko mam gorszy nastrój wskakuję na Kavkaza, by galopować”... Wiem, o czym mówi. Nawet śnieg nie był mi straszny –aby poczuć ten zastrzyk adrenaliny. Krótką przejażdżkę uwieńczyliśmy wizytą w maleńkiej, gruzińskiej cerkwii. Dzięki Kote, do zobaczenia.....


niedziela, 2 lutego 2014

Kilka lari na transport..

Od razu wspominam, że lari nie wymienicie w Polsce, najpierw złotówki na dolary lub euro i potem na miejscu już w Gruzji można wymienić na lokalną walutę - lari.
Ostatnio wypróbowałm marszrutki w Gruzji– w region Samche Dżawachetia. To jeden z tańszych sposobów podróżowania po Gruzji, nie licząc łapania stopa. Do stopa jednak zraziłam się troszeczkę po letniej wizycie w Arali, gdzie podwozili mnie Gruzini (o Arali można przeczytać też tutaj.) Samotna kobieta podróżująca po Kaukazie jest niestety narażona na zaczepki i pytania, które mają wyjaśnić, czemu podróżuje sama... Odpowiem Wam od razu: bo lubię. Lubię być blisko przyrody, Boga, świata, nowo poznanych ludzi, a w samotności i podróży mogę to naprawdę poczuć i skupić się na tym, co wokół mnie, zobaczyć to, na co na co dzień nie zwracam uwagi... Wracając do marszrutek: z Gori do Borjomi – cena 10 lari (ok. 20 zł.); z Borjomi do Bakuriani – 3 lari (6zł.), z Bakuriani do Kutaisi – na lotnisko – 11 lari (22 zł). Z Tbilisi do Gori można przejechać za 5 lari w taksówce z innymi osobami. Bilet lotniczy z Warszawy do Kutaisi tanimi liniami można kupić w promocji nawetza 200 zł, regularna cena od 400- 500 zł bez bagażu, jeśli wybieracie się na dłużej, bagaż konieczny i wtedy wyjdzie ok. 700 zł. Można polować na promocje, także LOT-em bezpośrednio do Tbilisi (ok. 1200 zł, ale szczęściarze kupują bilet nawet za 400-500 zł, ahh te „szalone środy:). Do zobaczenia w Gruzji!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Święta Nino - apostołka Gruzji

Tym razem do Tbilisi przybyłam w Ninobę, czyli święto Świętej Nino, która do Gruzji przyniosła wieść o Chrystusie. Dzięki jej działalności Gruzja przyjęła chrześcijaństwo, jako drugi kraj na świecie po Armenii. Legendy o Świętej Nino głoszą, że była uzdrowicielką dzieci i żony króla Miriama III, że rozpowszechniła wieść o Świętym Jerzym z Kapadocji.
Mówią, że miała sen w którym Maryja poprosiła, by ewangelizować Gruzję. Kiedy Chrystus rozsyłał Apostołów po Zmartwychwstaniu, powiedział, że Gruzja będzie jednym z pierwszych ewangelizowanych krajów. Gruzini wierzą, że to dzięki jej modlitwom powstał kościół w Mcchecie (pierwszej stolicy Gruzji) jako dowód wdzięczności gruzińskiego króla za uzdrowienie żony. W miejscu tego kościoła z szatami Chrystusa została pochowana Syjonia, siostra pewnego Żyda, który odkupił szaty w Jerozolimie od żołnierzy rzucających o nie losy. To Święta Nino z liści winogron uplotła krzyż, który własnoręcznie związała kosmykiem swoich włosów. Pierwszy postawiony przez nią krzyż był na Wzgórzu - zwanym dzisiaj po gruzińsku krzyż czyli Jvari .Dzisiejszy kościółek patrzy na zbieg rzek Aragvi i Kury. Widok przepiękny...
Święta Nino pochowana jest w monastyrze w Bodbe, gdzie jest też jej źródło. Gruzini i Gruzinki zanurzają się w nim wierząc, że obmywa ich grzechy oraz uzdrawia ciało i duszę. Przed wejściem do małego pomieszczenia szaty wydają mniszki św. Nino. Więcej o Św. Nino przeczytacie tutaj.